Ale pamietaj, ze gdy mocno czegoś pragniesz to cały wszechświat Ci sprzyja, więc ja bym była za opcją zostania z nim dokonca zycia! Pamietaj , bierz swój miecz i walcz !!
ach, nie popatrzyłam na to z tej strony.
Schowaj swój szacunek do pochwy, dobądź broni białej i mężnie brnij ku celowi!
_________________
serwus, madonna.
Ekshibicjoniści swoich czarnych myśli
pełnią co dzień swoją straż.[b]
Rozmawiałam z nim i podjęłam decyzje. Chociaż nie była to łatwa decyzja. Najpierw tylko mnie wyzywał, mówił że mu na mnie wogle nie zależy, że mnie nie potrzebuje, a jesli chce z nim być to mam sie zmienić. I zmienie sie. Bede dokładnie taka jaka on chce. Mimo jego oschłości i przykrych slow bede nad nim nadskakiwac ile sie da. Schudne, bo tego tez by chcial. Zrobie doslownie wszystkoczego bedzie ode mnie wymagal. Ale jesli po dwóch tygodniach od mojej zmiany, jego zachowanie sie nie zmieni, to zostawie go. Bez żalu i zczystym sumieniem, bo wtedy bede wiedziala ze zrobilam wszystko co zrobić mogłam i że to nie ja przyczyniłam sie do rozpadu naszego związku. a co do mojej miłość...z minuty na minute staje sie coraz słabsza.
Możemy przysłaniać ją mgłą, zabudowywać się przed nią, albo uciekać z miasta do miasta, z kraju do kraju. Miłość zawsze pozostanie Miłością. Czystą w sobie. W prawdzie bolesną, ale jednak piękną.
Taaa. Nieważne jak mocno mnie bijesz i tak cię kocham. Na dodatek jest to takie piękne.
Richard Scott napisał/a:
zabudowywać
taka forma nie istnieje w języku polskim
WrednaMałpka napisał/a:
a jesli chce z nim być to mam sie zmienić.
z tego co piszesz wynika, że to Ty cały czas z czegoś rezygnujesz, coś zmieniasz. w związku chyba nie o to chodzi.
niemniej:
WrednaMałpka napisał/a:
Ale jesli po dwóch tygodniach od mojej zmiany, jego zachowanie sie nie zmieni, to zostawie go.
trzymam kciuki, żeby wszystko ułożyło się dobrze. w którąkolwiek stronę to dobrze nie pójdzie.
Ciasteczko, dzięki ze mnie poinformowałaś o moim małym błędzie. I nie wyczuwaj w tym ironii, bo całkiem szczerze to pisze. Naprawdę.
Krótko powiedziawszy ładna dyskusja nam się narodziła. I dobrze; trzeba sobie szczerze przedstawić własne racje i obozy, które reprezentujemy.
Wrednej małpce raz jeszcze powiem, że: trzymam za Ciebie mocno kciuki. Bardzo liczę na siłę Twojego Ducha.
Miłość tryumfuje. Po raz któryś. Zobaczymy, czy i Twój partner jest gotowy na dobycie swojego miecza...
Rozmawiałam z nim i podjęłam decyzje. Chociaż nie była to łatwa decyzja. Najpierw tylko mnie wyzywał, mówił że mu na mnie wogle nie zależy, że mnie nie potrzebuje, a jesli chce z nim być to mam sie zmienić. I zmienie sie. Bede dokładnie taka jaka on chce. Mimo jego oschłości i przykrych slow bede nad nim nadskakiwac ile sie da. Schudne, bo tego tez by chcial. Zrobie doslownie wszystkoczego bedzie ode mnie wymagal. Ale jesli po dwóch tygodniach od mojej zmiany, jego zachowanie sie nie zmieni, to zostawie go. Bez żalu i zczystym sumieniem, bo wtedy bede wiedziala ze zrobilam wszystko co zrobić mogłam i że to nie ja przyczyniłam sie do rozpadu naszego związku. a co do mojej miłość...z minuty na minute staje sie coraz słabsza.
Ja bym nie wytrzymał z nim 5 minut. Dziewczyno, ty masz być szczęśliwa, a nie męczyć się z jakimiś psychopatami!
Dziś znowu sytuacja sie powtórzyła, znowu nie chciał ze mną nawet rozmawiać bo stwierdził że nie widzi żebym sie zmieniała. Długo o tym myślałam. Nie kocham go. To nie jest chłopak z którym związałam sie dwa lata temu. Tamten był gotowy zrobić dla mnie wszystko. Był gotowy nosić mnie na rękach i spełnić każde moje pragnienie żebym tylko była szczęśliwa. Miał plany na naszą wspólną przyszłość, mówił że jestem osobą z którąchce spełnić całe swoje życie i że zdania nigdy nie zmieni. nie chciałam wierzyć w te słowa bo wiele razy sie zawiodłam. Ale wkońcu uwierzyłam. Uwierzyłam we wszystko. Byłam pewna że zostanie ze mną na zawsze, że naprawe mnie kocha. A teraz? Przypomniałam mu jego słowa. Powiedział że już tak nie myśli, że rzeczywiście chciał byćze mną zawsze ale teraz jest inaczej. Nie rozumiem tylko czemu obiecywał. Nie wierze w to że człowiek może sie tak zmienić, że z kochanego, cudownego, czułego chłopaka który nosił mnie na rekach i pisał wierszyki stał sie tym którym jest teraz. Okrutnym i ciągle zadającym ból. Teraz wiem, że udawał. Udawał żebym go tylko pokochała, ajak przekonał sie że jestem gotowa zrobić dla niegowszystko pokazał kim naprawde jest. Nierozumiem czemu kłamał że jestem taka cudowna, skoro teraz słyse że przez ten cały czas czekał aż wkońcu sie zmienie. Teraz skrzywdził mnie bardzo, poniżył jeszcze bardziej, ale ja ciągle mam przed oczami tego cudownego kochającego chłopaka i nie jestem w stanie powiedzieć że to koniec Nie wiem już co mam robić;(
kocham ale nie takiego jaki jest teraz....nie umiem tego okreslic. Nie pokochalam takeigo pustego chlopaka jakim sie stal. Rozmawialam z nim przez telefon i powiedzial ze oprocz teog ze mamsie zmienic, mam wkoncu zaczac cwiczyc bo on chce miec sliczna dziewczyne
kocham ale nie takiego jaki jest teraz....nie umiem tego okreslic. Nie pokochalam takeigo pustego chlopaka jakim sie stal. Rozmawialam z nim przez telefon i powiedzial ze oprocz teog ze mamsie zmienic, mam wkoncu zaczac cwiczyc bo on chce miec sliczna dziewczyne
Jak będziesz robiła, to co on chce, to wyjdziesz na szmatę. Sorry za określenie, ale taka prawda
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum